Cześć,
kilka słów o moich doświadczeniach.
Myślę, że stan mojego kolana był porównywalny do Twojego - podobna diagnoza, dwukrotna artroskopia, kolano niestabilne, regularne zwichnięcia rzepki.
Przeszłam osteotomię Fulkersona połączoną z rekonstrukcją więzadła rzepkowo-udowego.
Od razu zaczęłam rehabilitację (fizjoterapia & ćwiczenia 2x w tygodniu z rehabilitantem, skrupulatne wykonywanie zadanych ćwiczeń w domu - ok. 1,5-2 godz. dziennie).
Szyny nie stosowałam, bo nie uznano tego za konieczne w moim przypadku.
Po zabiegu: 6 tygodni ortezy o kulach (stopniowe obciążanie operowanej nogi), potem kilka(naście) dni o samych kulach-po ok. 2 m-cach mogłam po prostym i twardym chodzić w miarę normalnie. Zaczęłam wchodzić po schodach po ok. 2,5 m-ca, schodzić m-c później.
Na basen wybrałam się po kilkunastu tyg. od zabiegu.
Największym wyzwaniem było u mnie zgięcie kolana - rehabilitanci podkreślali, że to sprawa indywidualna-nierzadko sprawia to problemy. Ja miałam ok. 70 stopni po 6 tygodniach, 110 st. po 3 m-cach, obecnie po 5 m-cach do pełnego zgięcia brakuje mi kilku cm.
W tej chwili funkcjonuję normalnie, oczywiście bez biegania i skakania, bo w piszczelu 2 śruby (mają zostać, chyba, że mi będą przeszkadzać).
Pełna sprawność ma zostać osiągnięta w ciągu roku od zabiegu.
Stabilność w stawie jest nieporównywalna do tego, co było wcześniej.
Mimo, że były lepsze i gorsze dni, w mojej ocenie - było warto.
Choć jak to trafnie ujął mój lekarz - trzeba cały czas pracować nad odbudowaniem zaufania do nogi (która tyle razy zawodziła w przeszłości).
Jak to w każdym związku - to właśnie bywa najtrudniejsze...

.
Wszystkiego dobrego życzę.