Dziękujemy, Moniko. Na pewno te informacje się przydadzą.
Przyznam, że akurat ja parę miesięcy temu "zdiagnozowałam" u siebie właśnie ITBS. Tylko nie od kolarstwa a z okazji przeciążenia nieoperowanej nogi po zabiegu. Byłam wręcz szczęśliwa, że w końcu mam coś, co nie budzi wątpliwości
. Również postanowiłam sama sobie poradzić - powolutku jest lepiej, choć problem ma tendencje do powracania. Zapewne dlatego, że ITBS jest tylko jego częścią (na pewno jest połączone ze wzmożonym przyparciem - które wręcz czuję, a kolano chrzęści jak żarna). Pewno więc w końcu od wizyty u fachowca się nie wywinę. Uderzyło mnie to co pisze Paweł, że "zwykli" ortopedzi nie znają również i tego schorzenia - przecież to u sportowców chleb powszedni. I jak widać nie tylko u sportowców!