Na wstępnie dzień dobry

.
Problem tak jak w tytule,dopiero dzisiaj doczytałem, że chyba nie mam kolana skoczka, bo tu chodzi o wiązadło rzepki, a nie przyczep do mięśnia udowego, i no waście, to co mi dolega ?.
w grudniu miałem remont łazienki (własnoręczny),trwało to ze 2 tygodnie, dużo zginania, klękania, kolana zaczęły mnie pobolewać trochę, ale jakoś się nie przejmowałem.
Skończyłem, byłem w sklepie, kucnąłem i zakuło pod rzepką (może z przodu rzepki, nie pamiętam, ból znaczny), miałem już coś takiego przy kucaniu i pieleniu grządek, ale wtedy zakuło, nie mogłem powtórzyć kucania, ale przeszło szybko, pewnie nawet skończyłem pracę bez kucania.
Po 2 dniach ból w przedniej części kolana przy schodzeniu ze schodów z tydzień ostry, wybrałem się do lekarza, RTG, z takim rozpoznaniem jak w tytule, ortopeda w skrócie olał mnie, stwierdził, że to nić takiego, ze przeciążenie, zapisał mi maść "no dol" i powiedział, że przejdzie,w sumie czasem o tym zapominam (od ortopedy minęło 2 tygodnie), nie pobolewa w trakcie dnia, no możne pod koniec da o sobie znać delikatnie, nawet zbiegałem ze schodów lekko zapominając o nim, ale ostatnio miałem pare kursów do piwnicy (znosiłem rzeczy o wadze jakieś 7-8 kg kilka razy) i znowu czuje to kolano, mogę schodzić ze schodów bez bólu, ale już z psychozą, czyli schodzę wolno i z uwagą.
Czy ćwiczenia jak na kolano skoczka, będą odpowiednie na tą moją dolegliwość ?
Dodam jeszcze ,ze to chyba mała zmiana,bo na zdjęciu lekarz ogólny tego nie widział (w ogóle twierdzi,ze spotyka się z tym pierwszy raz), a ortopeda też długopisem kręcił po ekranie nie mogąc raczej tego zlokalizować, przynajmniej ja miałem takie wrażenie.
A, mój wiek 40 lat

.