Drodzy forumowicze,
Od mojej operacji minął już prawie rok. W połowie kwietnia wyszedłem ze szpitala. Wycięte mi łąkotkę boczną oraz kawałeczek przyśrodkowej.
Rehabilitację zacząłem bardzo późno i to na NFZ. Bardzo słaba rehabilitacja, głównie próbowanie na siłę zgięcia i wyprostowanie kolana.
Przeszedłem na rehabilitacje prywatne w zupełnie inne miejsce i po 3 seriach (1 seria 10 spotkan, 2 razy w tyg) pojawiała się sensowna poprawa. Natomiast wciąż nie mam wyprostu/przeprostu w kolanie a zgięcie kolana jest około 110stopni.
USG nie wykazuje nic innego jak zrosty w kolanie natomiast próba większego zgięcia kolana sprawia mi dość spory opór wraz z bólem. Wiadomo. Im bardziej, mocniej próbuję "pójść dalej" tym ból jest większy.
Powoli wracam do tańca z myślą, że to się jeszcze jakoś dzięki temu zmobilizuje, aczkolwiek zaczyna mnie to bardzo irytować.
Nie wiem co robić. Czy dalej pchać się w płatną rehabilitację czy podjąć się kolejnej artroskopii.
Czy ktoś sie orientuje jak wygląda artroskopia tylko na zrosty i powrót do zdrowia? Równie długi okres chodzi się o kulach? W zasadzie nie ingeruje się w takie coś jak ostatnio u mnie (łąkotki). Pytam, bo rozważam cały czas drugą operację. Chciałbym mieć to wyczyszczone i mieć pełny zakres ruchu kolana.
|