Witam, jestem ines i mieszkam w Mikołowie k/Katowic
Problem z kolanami wdarł się w moje życie zupełnie niespodziewanie i jak to zwykle bywa w zupełnie nieodpowiednim momencie….
Wszystko zaczęło się od postanowienia noworocznego, które brzmiało – ZACZNIJ SIĘ BABO RUSZAĆ! … no i zaczęłam dokładnie 01.stycznia 2011 i od tej pory w zasadzie bezustannie starałam się coś robić. Zaczęłam od 60 minut codziennych treningów na orbitreku by pozbyć się nadmiaru kilogramów po dwóch ciążach i tzw. świadomym zapuszczeniu się. Efektem wylanego potu była utrata 12,5 kilogramów w ciągu 8 miesięcy (z 62 kg do 49,5 kg przy wzroście 156 cm). Od czerwca 2011 zaczęłam biegać, dość nieśmiało i z niedowierzaniem, że jestem w stanie przebiec 1, 2, 3 … kilometry. Po tygodniu wybrałam buty biegowe i odpowiedni stanik. Wybiegnięcia stawały się coraz dłuższe i przyjemniejsze a tętno wolniejsze. Zaopatrzyłam się w międzyczasie w Forerunner 305 – teraz to małe urządzonko motywowało mnie jeszcze bardziej. W trakcie urlopu biegałam codziennie 10 km w porannym chorwackim słońcu – zupełnie inna bajka. Rok 2011 zakończyłam dystansem 504,45 km.
Mój standardowy tydzień wyglądał tak:
- poniedziałek ---> 30 minut orbitreka + 8-10 km bieg w terenie
- wtorek ---> 60 minut orbitrek + 60 minut Pilates
- środa ---> 30 minut orbitrek + 8-10 km bieg w terenie
- czwartek ---> 60 minut orbitrek + 60 minut BodyShape
- piątek ---> 30 minut orbitrek + 8-10 km bieg w terenie
- sobota ---> 60 minut orbitrek
- niedziela ---> 60 minut orbitrek
Rok 2012 rozpoczęłam przerwą w bieganiu związaną z silnymi mrozami, ale kiedy tylko temperatura była powyżej -10 wkładałam buty na nogi i wychodziłam z domu.
24.03.2012r. pokonałam po raz kolejny samą siebie i pokazałam sobie że jeśli się chce to można – obudziłam się o 5:15 by o 6-tej rozpocząć bieganie … przebiegłam 21,16 km w czasie 2:27:44 … czas nie powala na kolana ale przecież mnie o to nie chodziło.
Nie uczestniczę w żadnych zorganizowanych biegach… póki, co jakoś nie czuję takiej wewnętrznej potrzeby… może to dziwne ale biegam dla samej siebie nawet te długie dystanse.
Marzenie – móc biegać i pokonać po raz kolejny samą siebie - zaliczyć maraton…
Tyle o sobie …. temat kolanowy tutaj:
viewtopic.php?f=23&t=863&p=5337#p5337pozdrawiam