Witam! Mam nadzieję, że usłyszę od was jakieś swoje opinie odnośnie tego tematu.
Mam na imię Adrian, mam 22 lata i jestem po 4 zwichnięciach rzepki w lewej nodze. Z racji tego, że trenuję piłkę nożną zwichnięcia następowały podczas grania w żadnym innym wypadku. Po każdym wypadnięciu rzepki do zewnątrz, kolano po kilku godzinach było mocno napuchnięte oraz towarzyszył mi ból podczas chodzenia. Po pierwszych trzech zwichnięciach nadzwyczajnie nic sobie z tego nie robiłem, po prostu przykładałem okład z kwaśnej wody, obrzęk znikał i wszystko było w porządku. Jednak do czasu.. Ostatnie zwichnięcie nie było już zbytnio takie kolorowe. Przytrafiło mi się ono w sierpniu tamtego roku na treningu. Jak zwykle zrobił się bardzo duży obrzęk, nie dałem rady zgiąć kolanem. Poszedłem prywatnie do lekarza i powiedziałem jak sytuacja wygląda. Od razu zrobił mi punkcję, a następnie USG z którego wynikło że mam problem z troczkami przyśrodkowymi rzepki . Z góry mi powiedział, że kolano nadaje się do zabiegu operacyjnego jakim jest artroskopia. Oznajmił też, że rzepka nadal będzie mi wypadała z kolana, jeżeli nie przestanę grać w piłkę. Dostałem skierowanie na rehabilitację: magnetronik, krioterapia, ćwiczenia. Gdy po kilku tygodniach ból ustąpił czułem, że wychodząc po schodach coś chrupie mi w kolanie. Po miesiącu czasu dowiedziałem się od znajomych o bardzo dobrym lekarzu, który jest typowo od piłkarzy i nie tylko. Udałem się do niego, opowiedziałem mu co dolega mi z kolanem. Popatrzył na moje kolano i powiedział to samo co poprzedni lekarz, że nadaję się do zabiegu. Opowiedział mi wszystko dokładnie na czym ten zabieg miałby polegać itd. Teraz już napiszę o samej artroskopii i moim problemie, z którym nie mogę się uporać do tej pory. Zabieg miałem zrobiony 1 lutego. Artroskopia lewego stawu kolanowego: ablacja troczków przyśrodkowych rzepki, shaving, płukanie, drenaż tyle jest napisane na wypisie ze szpitala, chory usprawniony w stabilizatorze stawu kolanowego. Po 7 dniach od zabiegu, poszedłem do niego na ściągnięcie szwów, zrobił punkcję (sciągnął krew z kolana) i powiedział że jest wszystko w porządku, żeby nie obciążać nogi i na rehabilitację dopiero będę mógł isć po 2 tyg od zabiegu ponieważ wszystko jest jeszcze świeże. Kazał mi przyjść do kontroli za 3 miesiące. Rehabilitacji miałem dosłownie 2 tyg. Był w tym magnetronik, laser oraz ćwiczenia. Fizjoterapeutka powiedziała mi żebym nie tylko ćwiczył, ale także chodził dużo na basen, próbował powoli truchtać oraz jeździł na rowerze. Nie boli nic, jedynie gdy próbuje truchtać dziwnie mi się jakoś biegnie, nawet najwolniejszym truchtem. Z boku widać że utykam cały czas i to jest najbardziej wkurzające bo nic się nie poprawia do tej pory. To jest pierwszy problem. Z drugim problemem jakim się zmagam jest to, że przy każdym wyproście kolana boli mnie zaraz nad rzepką (może to nie jest jakiś ostry ból, ale czuje dyskomfort), w miejscu przyczepu. Wiecie może dlaczego tak jest i co można z tym zrobić żeby ból ustąpił? 10 maja byłem na ostatniej wizycie u lekarza. Na wstępie powiedziałem mu, że zmagam się z dwoma problemami które opisałem wcześniej. Popatrzył na to moje kolano i stwierdził, że przydałyby mi się zastrzyki (nie są to żadne blokady ani sterydy, są one w postaci żelu, nie podał mi żadnej konkretnej nazwy tych zastrzyków). Od razu oświadczył mi, że zastrzyki te nie są refundowane przez NFZ. Są to zastrzyki na uzupełnienie płynu maziowego, ponieważ jest za duże tarcie. Powiedział, że w miesiącu takich zastrzyków musiałbym zażyć od 3-5 w zależności od tego jak szybko by one zadziałały. Cena jednego takiego zastrzyku jest niesamowicie droga (450 zł i jest to zastrzyk z najniższej półki, są też takie co kosztują 800, 900 zł). I teraz nasuwa się pytanie. Czy ktoś z was zażywał takie zastrzyki i czy one pomagają? Wiadomo, jednych stać na takie zastrzyki, innych nie. Ja należę do tych drugich. Chociaż gdy mają być one ostatecznością i mają mi pomóc to je wykupie. Będę wdzięczny o jakieś porady/opinie.
Pozdrawiam!
|