Tak sobie amatorskie sporty uprawiałem i wszystko było OK. W 2008 roku zdecydowałem, że przebiegnę maraton (zainspirowany historią z Gazety o grupy ludzi z ulicy, którzy przygotowywali się do maratonu w Poznaniu). Niestety po miesiącu sukcesów (czytaj regularny trening 3 razy w tyg), przebiegłem na raz 10 km i oba kolanka zaczęły boleć. Po kilku konsultacjach odpuściłem bieganie, ale kontynuowałem inne okazjonalne sporty.
Niestety działo się coraz gorzej - pobolewanie, trzaski i uczucie pełności w stawach kolanowych. Dyskomfort. W końcu bo wielu perypetiach, dwóch MR doigrałem się.
A zaczęło się tak. Kolanka mnie pobolewały, były pełne i ciepławe. "Standardowe" zabiegi - typu trzeba rozchodzić, trzeba ochłodzić a może rozgrzać nic nie dały. Olałem sprawę i tak sobie żyłem bez sportów za to z narastającym brzuchem. Przełom nastąpił rok temu. Płynąc żabka coś mi strzeliło w lewym kolanie - dokładnie w dole kolanowym. Po opuchliźnie, bólu i kuśtykaniu rozchodziłem to, ale pozostało "ciśnienie" w kolanie uczucie pełności w dole kolanowym itp . Zrobiony lokalnie MR wykazał tylko ganglion w dole podkolanowym. Żadnych uszkodzeń ścięgien , mięśni chrząstki itd. (teraz wiem że zrobiony w niewłaściwym ujęciu).
Włocławscy fizjoterapeuci nic nie widzieli.
Dr Krochmalski z Łodzi - kazał się zapisać na artroskopie z wycięciem fałdu maziowego, który stwierdził oglądając MR (nie powiedział, że potem i tak może odrosnąć a sama operacja nie gwarantuje sukcesu), a gangliona i tak nie widział. Już miałem skierowanie w ręku, a jednak w nagłym uniesieniu zacząłem sam wyjaśniać co mi jest.
Tak trafiłem na to szanowne forum - muszę przyznać, że kiedy czytałem wasze przeżycia i oglądałem artroskopie na youtoobie to krew mi odchodziła z twarzy i dostawałem cykora. Stwierdziłem ze pokroić się nie dam.
Jednocześnie chciałem wiedzieć co mi jest (macie racje trzeba pójść do kilku lekarzy i to raczej tych z górnej półki. Lokalnie to się można tylko suplementów najeść i iść na prądy i pole magnetyczne - tylko po co?)
Uderzyłem do Caroliny - Dr. Drzyzga - młody, fajny, jako pierwszy pokazał mi gangliona (generalnie fajna ta Carolina - widać za co się płaci - tylko że na wizytę u Dr. Śmigielskiego trzeba ponad rok czekać) - ale z naszej rozmowy wynikało, że mogę się rehabilitować (już miałem pewien zakres wiedzy forumowej)- ale to wszystko i tak prowadzi to artroskopii. Z rozmowy nie wynikało co mam robić. Dowiedziałem się tylko, że aby ocenić stan stawu czy chrząstki muszę zrobić dokładniejszy MR
Byłem twardy i zmieniłem front - zacząłem wyjaśniać co trzeszczy w prawym kolanie. Kolejny MR - już w Carolinie - już właściwe ujęcia (udało się na kasę - tutaj duży plus: jak człowiek ma samochód i jest elastyczny czasowo - to można u nich załatwić MR w ciągu kilku dni/tygodni - trzeba tylko czekać na okienko - jak im ktoś wypadnie i np na telefon być za 2h na badaniu)
Wynik: chondromalacja IIIst, lekkie boczne podwichnięcie.
Znów zasiadłem do forum - znów stałem się mądrzejszy i zacząłem szukać kolejnego lekarza. Tak trafiłem do Synapsy w Toruniu. Dr. Michał Kułakowski to fajny, oczytany lekarz - skoro na wejściu nie kazał mi ciąć troczków (odciął się od tego pędu), więc gotów byłem na dalszą rozmowę. Zdiagnozował (USG) boczne przyparcie w prawym kolanie 17mm i oddal lewą rękę, że manualna fizjoterapia pomoże.
Działamy od września:
mobilizacja rzepki, i tkanek miękkich, masaż troczków, techniki powięziowe, rozciąganie i wzmacnianie VMO.
W efekcie już po miesiącu pilnych ćwiczeń kolana były luźniejsze, znikło "ciśnienie" i pobolewanie, ganglion się rozciągnął, a trzaskanie jest trochę inne - ale jest gdy: kucam, klękam, wstaje, prostuje nogę z 90st i więcej. Mam zalecone zastrzyki z kwasem hialuronowym (ale nie koniecznie - mogę np przed wyjazdem a narty).
Czytają forum widzę, że jestem w porównaniu do wielu forumowiczów "prawie zdrowy", mogę biegać po schodach i praktycznie uprawiać każde sporty - jednak jest to opłacone tym, że "po" wyraźnie czuje kolana. Stosuje się jednak do zaleceń fizjoterapeuty, który dopuścił tylko basen. Oraz męczy mnie seriami i powtórzeniami ćwiczeń.
Przyznaje się, ostatnio zaniedbywałem ćwiczenia i szukam nowej motywacji - sami wiecie jakie to nudne..... (wiem że nie tylko mi przytrafiło się uśnięcie miedzy seriami)
Dziś tchnięty nagłym odruchem (coś mnie w kolankach ciśnie po 30 min łyżew wczoraj) wróciłem na forum i z rozpędu się zarejestrowałem.
Tak więc wyglądają moje kolanka.
Nie wiem czy było, ale znalazłem wreszcie pierwszy konkretny artykuł - "pokazujący" przyparcie itp.
polecam:
http://bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=727