Może i ja podzielę się w skrócie swoimi przeżyciami z kolanem oraz tym co obecnie przechodzę czyli rehabilitacja po Rekonstrukcji chrząstki stawowej metodą AMIC oraz usunięciu rogu tylnego łąkotki bocznej ze skostnieniem i torbielą łąkotkową.
Moja przygoda z prawym kolanem rozpoczęła się w 2005 roku Podczas meczu piłkarskiego. Pierwszy zabieg okazał się nietrafiony. W Bydgoszczy w kilnice Bieńkowski postawiono mi złą diagnozę ale wówczas jako 16 letni chłopak chciałem jak najszybciej wrócić do treningów i nie docierała jeszcze do mnie powaga sytuacji. Doktor stwierdził, że wystarczy usunąć kawałek łąkotki przyśrodkowej i będzie gitara (Jak się później okazało miałem też zerwane ACL) Pan doktor stwierdził, że jest tylko naciągnięte i wszystko będzie dobrze. Dla mnie była to dobra informacja, bo niby czemu miałbym nie słuchać wtedy lekarza? Bardzo cieszyłem się, że moja przerwa w grze potrwa ok miesiąc – dwa a nie prawie rok. Po powrocie do treningów bardzo szybko niestabilne kolano znowu wystrzeliło i konieczne były kolejne zabiegi. Tym razem Szpital Wojskowy w Bydgoszczy i dr Lachowicz się kłania. Najpierw artroskopia i usunięcie małego fragmentu bocznej łąkotki a pół roku później rekonstrukcja ACL to było kolejny w 2006 i 2007 roku. Oba zabiegi przebiegły prawidłowo ale nie stać mnie było na drogą rehabilitację więc korzystałem z usług NFZ, gdzie traktowano mnie na równi z powiedzmy starszą panią po endoprotezie. Podejście do pacjenta tragiczne… Wyuczony zestaw ćwiczeń na kolano i nic więcej. Dr Lachowicz okazał się świetnym specjalistą bo rekonstrukcję zrobił mi bardzo dobrze lecz niestety w momencie wypisu ze szpitala mają Cie głęboko w poważaniu i radź sobie dalej sam. Zero wskazówek odnośnie rehabilitacji, nic. W 2010roku zacząłem znowu sobie delikatnie pogrywać w piłkę i pasja wróciła. Grałem bez problemów i bez żadnych doegliwości przez 2 lata, dużo jeździłem na rowerze, ogólnie mówiąc wróciłem do dość aktywnego trybu życia. Problem w tym, że tak naprawdę robiłem to na własną rękę gdyż każdy z lekarzy, który wcześniej mnie prowadził nie potrafił już nic mądrego zalecić ani powiedzieć co i z jaką intensywnością mogę robić. Po dwóch latach w kolanie znowu coś zaczęło dokuczać, coś chrupnęło i miałem wrażenie jakby znowu kolano stało się lekko niestabilne. Udałem się tym razem (słysząc wiele pochlebnych opinii) do dr Waissa na prywatną wizytę. Pan doktor stwierdził, bez żadnego usg ani rezonansu, że na pewno uszkodziło mi się ponownie więzadło przednie, które mam po rekonstrukcji i dał skierowanie do Szpitala Biziela na zabieg. Poczekałem do kwietnia bieżącego roku, pojechałem na stół i w trakcie zabiegu słyszałem bardzo zdziwione głosy lekarzy, że więzadło jest w świetnej kondycji… bardzo mocno uszkodzoną miałem za to chrząstke stawową i to do tego stopnie, że była dziura powodująca tarcie,a że w tym szpitalu nie robią innych rzeczy to wyrównali mi to metodą mikrozłamań, zaszyli nogę i spadaj chłopie na sale i „dupy nie zawracaj” tak to można dokładnie było odczytać… Po operacji przyszedł dr Waiss i powiedział, że mam bardzo uszkodzoną chrząstke stawową oraz uszkodzone więzadło tylne i jeżeli chce dokładniej wiedzieć co z nim jest muszę zrobić rezonans… Byłem bardzo zdziwiony taką diagnozą i można powiedzieć, że z góry mu nie wierzyłem. Zrobiłem rezonans i zażenowany tą całą sytuacją postanowiłem się trochę zadłużyć. Chciałem wziąć kredyt i Jechać z tej Bydgoszczy aby w końcu zrobili mi to gdzieś raz a pożądnie, nia patrząc na pieniądze bo bez zdrowego kolana to i tak w życiu się wiele nie dorobię więc jako priorytet postawiłem sobie wyleczyć kolano za wszelką cenę… Trwa to już ósmy rok… Mój wybór padł na RehaSport w Poznaniu i dr Tomasza Piontka. Sama wizyta to koszt 180zł ale w tej chwili jedyne czego żałuję to tyle, że nie trafiłem tam wcześniej. Pojechałem z wynikami rezonansu i okazało się, że zmiany zwyrodnieniowe mam już bardzo zaawansowane oraz dodatkowo kawałek łąkotki cały czas mi lata po stawie. Dr Piontek zapowiedział mi, że gorsze rzeczy już robili, ale żeby z góry nastawić się przy moich zmianach na co najmniej rok bardzo ciężkiej pracy. Granie w piłkę już mi po głowie nie chodzi, w tej chwili moim celem był powrót do „normalności” do normalnego funkcjonowania. Do budzenia się rano i żeby pierwszą myślą nie było to czy mam spuchnięte kolano i czy dam radę iść do pracy, czy znowu wolne… Na wizycie spędziłem ponad godzinę i rozmawialiśmy o wszystkich możliwych opcjach. Ustaliliśmy całkowitą rekonstrukcję chrząstki metodą AMIC, usunięcie kawałka łąkotki bocznej oraz ocene funkcjonalną każdego z więzadeł. Jak się okazało wszystkie więzadła, łącznie z przeszczepionym ACL doskonale spełniają swoją rolę ale chrząstka była jak u 70-cio latka…
Obecnie jestem prawie 4 tygodnie po zabiegu. Koszt zabiegu wyniósł 10 880zł a koszt każdej wizyty rehabilitacyjnej w RehaSporcie to 100zł plus drugie tyle na dojazd i powrót do Bydgoszczy a jeżdżę tam 2 razy w tygodniu. Obrzęk został mi już stosunkowo mały, kolano zgina się do 100 stopni i wszystko przebiega praktycznie książkowo. Po 6 tygodniach mam odstawiać pomału kule i zaczynać chodzić a po około 8 tygodniach chciałbym wynająć pokoik w Poznaniu i uczęszczać na rehabilitacje częściej, ok 3-4 razy w tygodniu i tak też się umówiłem z moim rehabilitantem. Przyznam szczerze, że były już takie momenty, że straciłem nadzieję na odzyskanie pełnej sprawności. Nadzieje tą przywrócił mi dr Piontek a także fizjoterapeuta Z RehaSportu, bardzo dokładnie tłumaczą co, jak długo, ile razy dziennie trzeba robić, na co zwracać największą uwagę przy wykonywaniu ćwiczeń w poszczególnych tygodniach. Ogólnie bije tam pełnym profesjonalizmem i wszystko jest wykonywane dokładnie tak jak przeważnie czytamy w internecie i sobie wyobrażamy, że tak właśnie powinno wyglądać podejście do pacjenta.
Jeżeli ktoś dotrwał do końca moich wypocin to dziękuję za uwagę, wszystkim zarejestrowanym tutaj życzę powrotu do pełnej sprawności bo każdy z nas dobrze wie, jak potrafi w życiu ograniczyć uszkodzone kolano.
Jednocześnie mam pytanie do osób, które są po rekonstrukcji chrząstki metodą AMIC. Jak to u Was wygląda? Ile jesteście po zabiegu i jak przebiega rehabilitacja oraz powrót do sprawności? Po jakim czasie zaczęliście normalnie funkcjonować? Chodzi mi o spokojne chodzenie bez kul, prowadzenie samochodu i tego typu podstawowe rzeczy? Oraz jak przyjął się przeszczep? Kiedy zniknął całkowicie obrzęk itp.? Z góry bardzo dziękuję za wszystkie informacje a jakby ktoś miał pytania jakieś to chętnie też podzielę się tym co z doświadczenia (mało przyjemnego) już wiem. Pozdrawiam