Rzepka
http://www.kolana.hg.pl/forum/

Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani
http://www.kolana.hg.pl/forum/viewtopic.php?f=29&t=600
Strona 1 z 2

Autor:  Ania J.Ch. [ 1 kwi 2011, o 00:31 ]
Tytuł:  Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani

DZIENNIK- PO ARTROSKOPII
Rozpoznanie kolana lewego i prawego. Operowane prawe.
Chondromalacja rzepki II/II st., kłykcia przyśrodkowego uda, bocznego piszczeli i rzepki; współistniejące: (USG )- osteochondropatie, wysokie ustawienie i lateralizacja., nieznaczna degeneracja łąkotki, (RTG)- sklerotyzacja przedziału przyśrodkowego, zwężona szpara przedziału przyśrodkowego. Podczas artroskopii stwierdzono „więzadła krzyżowe po uszkodzeniu”
Zabieg.
Artroskopia, oczyszczenie zmian osteochondrycznych , miniosteotomia
Dzień 1-3.b]Zabieg[/b],szpital NFI,bezbolesny :) znieczulenie podpajęczynówkowe (w kręgosłup), działało przez kilka godzin,
Dwa dni na sali pooperacyjnej, ból niewielki, dwukrotnie na noc przyjęłam tramal z kroplówki . Uwaga-zwiększa wydalania moczu.
Po dwóch dniach odłączony sączek.
Kolano oczywiście opuchnięte, unieruchomione ale nie boli. Problemem okazał się :cry: kręgosłup. Długie przebywanie w pozycji leżąco-siedzącej nasiliło dolegliwości tak, że mogłam tylko leżeć. Lekarz prowadzący obiecuje tomograf (NFI) Móc sięgnąć po basen to prawdziwe szczęście, „biodrowi” nie mogli. Choć obsługa szpitala pracuje solidnie,lepiej mieć przy sobie kogoś z rodziny
D.4 Wypis, trochę przeze mnie wymuszony- kolano opuchnięte , zalecenia: unieruchomienie bez zastosowania usztywnień, lekkie ćwiczenia izometryczne, próby zginania pod niewielkim kątem i wyprostu, i oczywiście kule. Wyjechałam wózkiem i karetką ratownictwa medycznego. Postawiona na sztorc obolała noga byłaby problemem nawet w dużym samochodzie. Uwaga: ledwie zmieściłam się w windzie!
:!: Problem z kulami i nieoperowna nogą. Przez dwa dni nie potrafiłam się na nich unieść, dopracowałam te sztukę w domu. W dużym stopniu odpowiedzialny był sfatygowany kręgosłup. Ogromny nacisk na nieoperowaną prawą nogę, zwłaszcza podczas wstawania, piekące bóle wzdłuż dwugłowego oraz między stawami(pewnie ściśnięta łąkotka lub inne tkanki miękkie) .Niedługo ta noga ulegnie metamorfizacji ;) .
D.14- Przychodnia przyszpitalna; zdjęcie szwów, rany goją się dobrze, opuchlizna nieco zeszła, lekarz palpacyjnie uznał, ze nie ma wysięków. Zalecenia: ćwiczenia przywodzicieli, pogłębienie ugięcia kolana do granicy bólu, stopniowe dociążanie (od 5 kg) i… będzie dobrze.
D.15-18. Zaczynam ćwiczenia o niewielkim zakresie ruchów, już opuszczam nogę siedząc na krześle, przy okazji szaleję na krześle aby rozciągnąć „sprasowany” kręgosłup. Zauważam, nawet lekka rotacja kolana powoduje ból. Trudno znaleźć pozycje, w której kolana spoczywałoby swobodnie. Próbuje dociążać lekko nogę. Czuje wzmożone napniecie mięśni.
Opuchlizny powiększają się. Zaczynam robić zimne okłady żelem Nescacare-pomagają.
D.19. Dzwonię do lekarza , który mnie operował (do przychodni NFI) . Nakazuje unieruchomienie, uniesienie kończyn i częste zimne okłady. Umawiamy się konsultacje w szpitalu.
D.21. Badanie palpacyjne w szpitalu, nie ma wysięków, podejrzenie zrostów podrzepkowych, zalecenie: terapia manualna(wszystko na piśmie) .Planowana wizyta w przychodni w celu dalszego leczenia odłożona o min. 3 tyg.
Odstawiłam lek przeciwzakrzepowy bo mam już dość.
D.22 Terapia manualna. Nietania. Uciski na ścięgnach pod kolanami pomagają mi powiększyć kąt ugięcia kolana, uczę się nacisków kierunkowych: od prostego uda w kierunku rzepki żeby zmniejszyć jej wysokie ustawienie. Oczywiście wskazówki jak powiększać wyprost, obciążać czworogłowy podczas ćwiczeń izometrycznych, jak poruszać się o kulach aby mięśnie pracowały we właściwym ustawieniu i swobodnie. Rozważamy czy w przyszłości nie używać opasek podrzepkowych.
D.22-27 :D Są postępy. Ćwiczę jednak sama bo terapeuta na szkoleniu.Robię to co nakazał terapeuta i to czego nauczyłam się na forumhttp://www.kolana.hg.pl/PFPS_cwiczenia_dla_weteranow.pdf, przestrzegając podstawowych zasad.
Stosuje uciski, dociążam stopę, doginam kolano. Wspomagam się zgromadzonym wcześniej sprzętem: szerokim „beretem”, dużą i małą piłką, obciążeniami na rzepy. Przydają się. Zauważam, że im bardziej usprawniam wszystkie mięśnie: czworogłowy i prosty uda, głowę przyśrodkowego, przywodziciele, mięśniowo-biodrowy i brzuchate łydki tym lepszy efekt. Coraz odważniej dociążam chorą nogę, nawet robię parę kroków bez kul. Ale bez szaleństw. Przedobrzenie powoduje uczucie rotacji w kolanie, klujące bóle zwłaszcza w szparze przyśrodkowej, lekkie opuchnięcia dołów podkolanowych (łąkotka?) Bardzo pomagają zimne żele , które stosuję podczas ćwiczeń (przywiązuje do kolan), pozwalają pogłębić ugięcie kolana obojętnie w jakiej pozycji.
D.28-29 Powinnam spotkać się z fizjoterapeutą na terapie manualną.
D.30. Zacznę zabiegi NFI (gimnastyka indywidualna i krio- i magnetoterapia). Zresztą, umożliwił mi to fizjoterapeuta. Szybkie zaplanowanie zabiegów bez awantury :evil: -jak ją zrobić nie wychodząc z domu, jest we Wrocławiu niemożliwe.Trochę boje się wyjścia, dłuższe przejście na kulach męczy i mnie, i nogę.
Pozostaję jednak przy nadziei szybkiego dołączenia do Działu dobrych wiadomości
Rady praktyczne
Zabieg, leczenie poszpitalne, rehabilitacja mogą przebiegać b. indywidualnie.Jednak przed zabiegiem warto:
zaopatrzyć się w dwie kule, regulowane bo w szpitalu nie wypożyczają (ok.60 pl) i basen (20 pl)
Potrenować chodzenie na kulach, zwłaszcza wstawanie z niższego niż łózko szpitalne poziomu
Absolutnie przygotować resztę członków na dźwiganie ciała, w moim wypadku to identyczna sytuacja w drugiej nodze(zaplanowany zabieg) i zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa szyjnego, piersiowego i lędźwiowego(spore zwężenia)
Dobrze, podczas jakiegoś remontu pomyśleć o uchwytach np. w łazience.. Inwestycja, ale może się przydać nie raz.
Obkupić się w zimne okłady .
Pomyśleć, jak tanio skorzystać z pomocy dobrego fizjoterapeuty po operacji i zapewnić szybkie zabiegi NFI . Mnie przy wyjściu zapewniano, że dam sobie radę sama.

Autor:  againana [ 5 kwi 2011, o 19:47 ]
Tytuł:  Re: Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani

Witam po dłuższej nieobecności. W tym wątku króciutko napiszę co usłyszałam wczoraj na wizycie u profesora, który jest szefem odziału artroskopii i alloplastyki kolana. Moje dziecko już 4 lekarzy chciało położyć na stół, miałyśmy nawet wyznaczony termin, a nawet dwa terminy, gdyż na dwa kolana...Ja pięć lat temu też miałam termin - w tej samej, chyba mogę już tak powiedzieć pseudo sport klinice ( przedsiębiorstwie??) i oto wczoraj na jednej tylko wizycie, u człowieka który tych zabiegów zrobił pewnie tysiące słyszę dwukrotnie podczas półgodzinnej wizyty : proszę się wystrzegać artroskopii, choćby nie wiem kto pani ją proponował, i u pani i u dziecka, w Waszych przypadłościach ( u mnie chondro straszne - kolana trzeszczą jak spróchniałe drewno, u córeczki początek - na razie czuć tarcia) absolutnie ona nie pomoże... Fałd ( który chciano mojej córce operować w obu kolanach) powoduje ból przyśrodkowy kolana, blokowanie i na pewno nie zdarza sie symetrycznie w dwóch kolanach, w ogóle jest rzadko powodem problemów z kolanami, ale jest "modny" gdyż najłatwiej zrobić jego operację, aby tylko zrobić operację. Bez żadnych innych komentarzy - klasa człowieka - profesor powiedział jeszcze tylko, że Ci lekarze którzy operują "żeby zoperować" mają potem problem z pacjentami gdyż nie ma poprawy , pacjenci do nich wracają i to jest błędne koło...dla niego na końcu tego łańcuszka jest pacjent, który jest dobrem najważniejszym. Profesor powiedział, że czasem czyszczą stawy, ścierają tę uszkodzoną chrząstkę, robią mikrozłamania, przeszczepy chondrocytów, ale poprawa jest zazwyczaj jak zauważył z obserwacji klinicznych na bardzo krótki czas. Dopowiedziałam już sobie po wizycie i utwierdziłam się w przekonaniu, że operacja jest na pewno konieczna, aby naprawić np zerwane więzadło, a w dzisiejszych czasach, ogromnych pieniędzy w tym "przemyśle" jest z pewnością nadużywana i niestety często pogarsza, a nie poprawia stan pacjenta. Też myślałam sobie, no trudno mój stan jest straszny idę do człowieka, który może fachowo zrobi mi tę artroskopie i będzie lepiej i tak sie zadziwiłam...

Autor:  Ania J.Ch. [ 6 kwi 2011, o 00:19 ]
Tytuł:  Re: Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani

Pouczające, do rozważenia dla tych, którzy ante bellum. Ja mam 54 lat i pomyślałam, albo decyduje się już na życie jakie prowadzą 70-80 latki, dreptające wolno i niezadługo, kanapę itp. albo robię coś aby wrócić do w miarę aktywnego życia- może rzeczywiście na jakiś czas. Niestety, 4 lata temu ortopeda wyrzucił mnie z gabinetu, zmarnowałam czas na rokującą rehabilitację.Dwa ostatnie lata to próba leczenia nieoperacyjnego ale zmiany(nie tylko w kolanach) postępowały.Trudno powiedzieć jakie podejście do leczenia będzie przyniesie efekty w dłuższej perspektywie. Na razie żmudna i długa rehabilitacja, z jakim skutkiem krótko w swoim czasie opiszę. I co postanowię w kwestii drugiej nogi nie wyrokuję.
:arrow: I tak a propos "przedsiębiorstwa".Operacja, wizyty u ortopedy,, rehabilitacja (z wyjątkami) kolan i kręgosłupa na NFI.Nikt na obecnym etapie nie proponuje mi drogiej glukozaminy, kolagenu itp. Lekarz zastanawia się jeszcze nad proponowanym wcześniej kwasem hialuronowym. Czyżby kolejne mity obalone?

Autor:  againana [ 6 kwi 2011, o 07:26 ]
Tytuł:  Re: Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani

Droga Aniu! Oczywiście wiemy wszyscy, że co lekarz to opinia i nie miałam swoim wpisem zamiaru definitywnie skreślić ludzkich marzeń o poprawie. Dla mnie to była już 10 konsultacja w sprawie dziecka:) a 5 w mojej sprawie. Dwie ostatnie w sprawie mojej córki utwierdziły mnie, że na szczęście nie zrobiłam jej tych artroskopii bo nie wiadomo, przy naszym "szczęściu do operacji" ( straszne powikłania przy banalnym wycięciu migdałów - całodzienna walka o życie) czy nie pogorszyłyby sytuacji. Ja jednak po cichu liczyłam, że operacja mi pomoże (mam jeszcze kilka latek do 40) ale sprowadzono mnie na ziemię i z jednej strony mi ulżyło, ale z drugiej to nie jest wielkie szczęście, gdyż problem pozostał. Uwierzyłam doświadczonej osobie, która nie jest związana z prywatną kliniką, w której oczywiście wiadomo o co chodzi. Nie znam nikogo (akurat z mojego otoczenia) kto pojechałby do kliniki, w której ja byłam dwukrotnie i nie dostał wskazań na artroskopię, w moim mieście też jest taki pan doktor, który dziennie wykonuje naście artroskopii - każda kilka tysięcy złotych... Dlatego uważam, że w dużej mierze to biznes, choć bardzo chciałabym, aby rzeczywiscie była jakaś szansa na wyzdrowienie. Mam nadzieję, że Tobie przyniesie poprawę, będę śledzić Twoje posty z wielkimi nadziejami, gdyż ciągle mam nadzieję, że medycyna pójdzie do przodu i coś wymyślą na te straszne problemy, tak staram się myśleć o swoim dziecku bo skoro w wieku lat 11 jest już problem to co będzie za lat kilkadziesiąt - czarne wizje mam każdego poranka po przebudzeniu. Trzymam kciuki za wszystkich, ale napisałam tę informację, aby każdy naprawdę mocno się zastanowił zanim zrobi zabieg i rzeczywiście usłyszał o zabiegu nie tylko od jednego lekarza, który dodatkowo ma z tego korzyść. Ja póki co rehabilitacja i oszczędzanie:) Pozdrawiam wszystkich.

Autor:  Paunow [ 6 kwi 2011, o 07:40 ]
Tytuł:  Re: Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani

Ania J.Ch. napisał(a):
Pouczające, do rozważenia dla tych, którzy ante bellum. Ja mam 54 lat i pomyślałam, albo decyduje się już na życie jakie prowadzą 70-80 latki, dreptające wolno i niezadługo, kanapę itp. albo robię coś aby wrócić do w miarę aktywnego życia- może rzeczywiście na jakiś czas.


Niestety - każdy organizm inny. U jednych poprawa jest znaczna na dość długi okres czasu, u innych prawie niezauważalna. Innym aspektem są skłonności do zwyrodnień. Trzymam kciuki, żeby Ci się poprawiło, żeby poprawa po artro była widoczna jak najdłużej. Jednak - najważniejsze po zabiegu operacyjnym jest kontynuowanie rehabilitacji. Długa, żmudna praca musi być kontynuowana. Nie wolno zaniedbać ćwiczeń.

Co do kwasu hialuronowego - droga sprawa, jedna ampułkostrzykawka kosztuje średnio 120 zł - a wstrzyknąć trzeba 3 najmniej. Mi osobiście pomógł. Nie na jakoś zabójczo długi czas - bo efekt chyba utrzymywał mi się 3 miesiące, ale komfort funkcjonowania bardzo się poprawił.

Ania - jaki masz stopień chondro? II/III czy już III/IV? I oczywiście na jakich powierzchniach ;)

Autor:  Ania J.Ch. [ 6 kwi 2011, o 19:00 ]
Tytuł:  Re: Artroskopia- pytania, doświadczenia itp.

Chondro rzepki II/III st., kłykcia przyśrodkowego uda, bocznego piszczeli i rzepki; i to co na początku dziennika.
D.31-33. po artroskopii, 3-ci dzień 10 dn. fizykoterapii.Mam przedłużoną rehabilitację o kolejne 10 dni NFZ, b.uprzejmy personel potraktował mnie ze zrozumieniem i zapisał na kolejne zabiegi zalecone przez ortopedę.Szybki dostęp do rehabilitanta ws kręgosłupa to tez ich zasługa.
Pracuję jak wół, wychodzę z sali po 3-4 godz.Ale muszę robić dodatkowe ćwiczenia na kręgosłup. Na friko, nikt na szczęście z sali nie wyrzuca.Mam b.fachowa obsługę w zakresie ćwiczeń z przyrządami i bez oraz elementy terapii manualnej.Czyli jest praca na rzepce, ścięgnach , zrostach. Wszystko cierpliwie tłumaczone, obserwowane. Nowe ćwiczenia dociążenia wprowadzane ostrożnie. Terapeuci zdecydowanie szkoleni technikach rehabilitacji, i w teorii też. Biedę zajadle o nie walczyć. Zgięcie 80-90 st. w ruchu, niepełny wyprost. To podobno znacznie łatwiejszy do opanowania problem niż zanik czworogłowego. Co tu dużo gadać, wszystkie moje mięśnie okazały się do bani.W domu też fikam.
:?: Sugerowano, że : moim problemem jest zbyt późno rozpoczęta rehabilitacja i
zbyt wcześnie podjęłam próby dreptania bez kul-po 3-4 tyg. Podobno dobrze odczekać 6 tyg. aż chrząstka zabliźni się.Szkoda, że mnie o tym nie poinformowali w szpitalu.
:lol: Dzięki czytającym za wsparcie.O efektach konkretnych ćwiczeń wypowiem się w ostatnim odcinku dziennika.

Autor:  Ania J.Ch. [ 9 kwi 2011, o 13:05 ]
Tytuł:  Re: Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani

D.35po artroskopii , 5 dzień rehabilitacji NFI na sali, codzienne kuśtykanie na kulach i dojazd-nadal żmudne ćwiczenia z taśmą, bez, z dociążeniem ostrożnie, doginanie na szynie 110 st. bezbolesne. Najtrudniejsze jest dla mnie przywodzenie nogi do siebie prowadząc stopę po podłożu i rozciąganie czworogłowego ćw.1.2.1. http://www.kolana.hg.pl/PFPS_cwiczenia_ ... eranow.pdf
:?: Fizjoterapeuta uważa, że to przez wodę w kolanie. Zalecał dużo mrożenia. Poleca kolagen ale nic nie sugeruje nie pytany.Kilka dni temu ortopeda powiedział, że nie mam wysięku (czy wysięk i woda to to samo zjawisko :?: ).
Rowerek stacjonarny i jego dobre skutki Pod koniec ostatniej sesji pozwolono mi wejść na rowerek. Już po 10 min.wyraźnie poczułam ulgę i jakby znacznie zmniejszenie obrzęku, dziwnego uczucia sztywności nad rzepką, poprawiło się zgięcie i przywodzenie. Znajomy pożyczy rowerek, ciekawe czy to będzie sposób na moja rehabilitację.
Poczytam jeszcze na ten temat na:
viewtopic.php?f=56&t=454&start=0&st=0&sk=t&sd=a
viewtopic.php?f=56&t=232&start=0&st=0&sk=t&sd=a

Autor:  Ania J.Ch. [ 6 wrz 2011, o 00:35 ]
Tytuł:  Re: Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani

Co się zaczęło należy skończyć. Kolejny odcinek.
D m. 36 a 48 po artroskopii. Z rowerka po kilku sesjach musiałam zrezygnować. Nie wytrzymywał kręgosłup. Czekam na rezonans.
Ogólnie po dniach poprawy-regres. Wprowadzanie ćwiczeń z taśmą usprawniająca tylną grupę mięśni bez powodzenia. Przy dociążeniach wracają opuchlizny Każdy nieostrożny ruch nogami powoduje ból w kręgosłupie. Powoli jednak staję na obie nogi co stabilizuje nieco kręgosłup. Oczywiście chodzę czasem bez kul ale krótko, kilka wolnych kroczków, przerwa i tak parę razy. Nieuniknione codzienne przejścia na kulach do tramwaju i przychodni itp. kończą się źle. Jestem zmasakrowana. Kolana puchną, blokują się, zaciskają jak szczęki. Szczególnie dokucza kość strzałkowa i zewnętrzna część kolana . Czuję też różne klujące uciski po wewnętrznej stronie, gdzieś poniżej głowy kolana. Mój domowy fotel to zestaw przeróżnych wałków i poduszek. Jestem w potrzasku: kręgosłup nie pozwala mi na wiele ćwiczeń na kolana i odwrotnie.
:arrow: Zaczynam kolejne 10 zabiegów na kolana .Krioterapia (solidnie) i potem UGUL w leżeniu na boku z zablokowanym stawem kolanowym. Bardzo dobry zestaw przy którym czuję poprawę ugięcia. Potem wodzenie po piłkach-szmatach, przyciskanie piłek pod i między kolanami(miłe, skuteczne), tańce na beretach rożnej wielkości i oczywiście różne trudne ćwiczenia na wzmocnienie mięśni ud i pośladków. Wykonywanie wielu z nich uniemożliwia ból kręgosłupa. Dużo ćwiczeń izometrycznych, wciąż źle reaguje na reaguję na dociążenia.
UGUL w pozycji na plecach , w celu wzmocnienia wewnętrznych mięśni ud niemożliwy, kolana jakby wyłamywały się, pracują stawy zamiast mięśni. To uczucie towarzyszy mi przy ćwiczeniach, przy których wyprostowana noga wykonuje odwodzenia i przywodzenia w różnych kierunkach.
Ratuje się terapia manualną. Na własny koszt, domową i czasem, na friko w przychodni. Abym mogła kontynuować ćwiczenia fizjoterpeuta musi czasem mobilizować rzepkę, wymasować nieruchomą kość strzałkową lub łydkę, powgniatać opuchnięcia podkolanowe, rozciągnąć w pionie nogę, okrutnie potraktować mięśnie ale naprawdę przynosi efekty.
W mieszkaniu gabinet fizjoterapii: piłka duża, dwie małe, dwie małe kolczaste, beret, podkładki ortopedyczne pod kolana, worki obciążające 1 kg, taśma Thera –Band srebrna i nieoceniona dobrej jakości trójwarstwowa długa karimata z czasów górskich wędrówek. Na karimacie można ćwiczyć jak na materacu, zrolowana świetnie zastępuje amortyzujące podkładki pod stopy. Czasem w taki rulon wkładam beret i mogę wywijać we wszystkie strony. Te ćwiczenia lubię, poprawiają napięcie mięśni nie przynoszą szkody. To często wstęp do mojego zestawu ćwiczeń. Na karimacie ćwiczę też swobodne chodzenie(świetnie amortyzuje ), jakoś łatwiej zachować naturalny, luźny ruch stopy, łydki i kolana. Na materac łóżka tez nakładam karimatę. Tak jest do dzisiaj.

D. 49 ,20.04 odebrałam rezonans kręgosłupa lędźwiowego, wszystko jasne. Dwie lewostronne i dwie prawostronne przepukliny i jedna wypuklina Terapeuta manualny większość czasu musi poświęcić na kręgosłup. Po kilku sesjach jest pewna poprawa poprawa. Ale sytuacja niestabilna, nieostrożny ruch, za długie przejścia na kulach, siedzenie , dolegliwości wracają. Kręgosłup, przypominam , od pierwszego dnia w szpitalu był moim utrapieniem . Nogą jak nie ruszałam to nie bolało, kręgosłup bolał nawet w leżeniu. Dopuszczalne właściwie tylko jedno ćwiczenie, w pozycji sfinksa i ostrożne odginanie. Wciąż nie mogę porządnie wzmacniać całej grupy mięśni ud bo zwiększa bolesność przepuklin. Jestem w pacie.

D.53, 26.04 Wizyta u ortopedy. Stan kolana (opuchlizna, zgięcie) podobno dopuszczalna norma. Dziwi się, że tak wolno chodzę. Otrzymałam jednak skierowanie na leczenie rehabilitacyjne w ramach prewencji przedrentowej. Pod pretekstem zabiegu na kolanie, ze współistnijacym zwyrodnieniem kręgosłupa. Jednak rzeczywista przyczyną decyzji lekarza był stan kręgosłupa nie do pogodzenia z prawidłową rehabilitacja kolan.
Komisja ZUS wyznaczona na 17.05. wkrótce przyzna mi szpital rehabilitacyjny w Długopolu Zdrój.

D. 66. 9.05. Ogólnie: Brak szczególnych postępów po kolejnych 10 dniach rehabilitacji. Zaczynam jednak ostrożnie schodzić po schodach stawiając nogi na przemian. Wchodzenie idzie mi lepiej. Operowana nogę prawie normalnie dociążam ale pokonuje bez kul tylko krótkie dystanse. Bardzo często boli prawe biodro( czyli te po stronie nieoperowanej nogi).
Rehabilitacja NFZ kolan zakończona, manualna tez ze względu na kasę (szkoda). Siedzę w domu, wychodzę tylko do przychodni po kolejne skierowanie, ćwiczę jak potrafię.

D.67 i dalej czyli od 10.05 do 25.06. ROZPOCZĘŁAM WALKĘ Z SYSTEMEMEM NFZ- kuśtykanie z bólem kręgosłupa, na kulach po kolejne skierowania i próba przekwalifikowani skierowania na kręgosłup na tryb: pilne, cito. To chyba niewiarygodne, ale żadnego skierowania od dnia operacji nie dostałam w tym trybie. Gromadzę skierowania: do rehabilitantów, na terapię manualną i fizykoterapię, na rehabilitację szpitalną pobyt dzienny. Nic z tego, przychodnie przestają rejestrować na rehabilitację, nawet na listopad. Tryb pilny nikogo nie interesuję a ja nie jestem w stanie wykłócać się z kierownikami przychodni bo nie mogę sprawnie chodzić i siedzieć na twardych stołkach(wytrzymuje 1 min.) w poczekalniach i stać . Mogę tylko wolno dreptać. Sporadycznie spotkałam się jednak z uprzejmością, zrozumieniem, pomocą personelu przychodni. Wiele zależy od ludzi i są tacy co starają się rozwiązać problem. Ogólnie SYSTEM JEST TRAGICZNY, polega na marnowaniu pieniędzy na biurokrację, wymusza na personelu i właścicielach przychodni nieprawidłowe podejście do pacjenta. Walka, którą przeszłam przy okazji z ZUS (chodziło o weryfikacje L-4,już wygrana) to był skandal. Ale… to osobny temat.

W końcu… Skorzystałam z kilku sesji u terapeuty w celu ustawienia miednicy i kręgosłupa. Umiarkowane, doraźne skutki dla zdrowia ale załatwił mi szybko realizację skierowania NFZ na 10 zabiegów kręgosłupa w znajomej przychodni i pobyt rehabilitacyjny dzienny w szpitalu. Zabiegi tradycyjne czyli: laser, magnetron, ultradźwięki, interdyn i kinesioterapia- w teorii, ćwiczę sama trochę nogi, trochę sfinksy na kręgosłup. Jak zwykle prawie godzinny dojazd i takiż powrót autobusem(straszne wstrząsy dla kręgosłupa) marnował przeciwbólowe efekty zabiegów.
Zrezygnowałam z pobytu dziennego w szpitalu bo przyznano mi w tym czasie szpital uzdrowiskowy i wybrałam rehabilitacje bez konieczności uciążliwych dojazdów.

Po rehabilitacji . Ćwiczę sama. Chodzę lepiej. Postanowiłam psychicznie i fizycznie odrzucić kule. Z powodzeniem ale na niedługie, wolne spacery. Kule potrzebne do tramwaju, na dłuższe wyjścia .Wciąż ćwiczę sztukę schodzenia po schodach. Gdyby nie te przepulkiny byłoby znośnie.

1.06 ROWER – wielki dzień, przy pomocy(ze strachu) terapeuty wsiadłam na swój rower. Na kolana działa świetnie byle nie przesadzić, nie dociskać za mocno pedałów. Bardzo obawiałam się o kręgosłup. Ostatecznie jeżdżę w postawie pochylonej, z idealnie prostymi plecami, wciągniętym brzuchem i b. ważne: po asfaltowych, pozbawionych wyboi drogach. Wydłużam trasy do 1 g. Nie jest to obojętne dla przepuklin ale mogę w ten sposób pokonywać dłuższe dystanse, wozić zakupy i ćwiczyć kolana. Trudno, coś za coś.
Zaczynam żreć kollagen flex i przepisany przez lekarza structuum. No i czekam na szpital, ćwiczę. Jestem wciąż na zwolnieniu. W domu samowystarczalna. Nie zginając kolan, nie klękając i z plecami jak kij od szczotki, z niemożnością siedzenia i ograniczeniami w staniu można sobie poradzić. 8-) Np. wypastować podłogę kładąc się brzuchem na gumowy beret a siedząc na dużej piłce dosięgniesz każdego kąta w domu.

Autor:  Ania J.Ch. [ 6 wrz 2011, o 00:51 ]
Tytuł:  Re: Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani

D.148-163 26.06-19.07 SZPITAL UZDROWISKOWY DŁUGOPOLE ZDRÓJ :x
:arrow: Spodziewałam się więcej i pracy z terapeutą. Owszem przyznano mi gimnastykę indywidualna na kola i kręgosłup na dosyć dobrze zaopatrzonej sali. Ale gdybyż komuś chciało się ze mną ćwiczyć… Dobrze, że co nieco sama już potrafię. Raz jeden panią olśniło :idea: i uznała, że mam duży problem z przykurczami mięśni podkolanowych i mięśnia biodrowo-lędźwiowego co uniemożliwia mi właściwą postawę i prawidłowy chód. Zadała dosyć skuteczne (1)ćwiczenie ale trudno mi je opisać..
:arrow: Reszta zabiegów jak wcześniej przychodni. Niektóre działają doraźnie przeciwbólowo: solux czerwony i interdyn na kręgosłup, terapuls na kolana, okłady borowinowe na kolana i kręgosłup. Okłady borowinowe nie tak skuteczne jak zawijania borowinowe.
Magnetron, laser, tyle ich już nabrałam i po co?
Kule, poczatkowo były potrzebne ale stopniowo usprawniałam się i po tygodniu poszły precz. Muszę świadomie kontrolować równowagę ciała podczas chodzenia co jest trudne przy zwiędłych mięśniach lewej połowy ciała.
:arrow: Moje odkrycie: KĄPIELE KWASOWĘGLOWE. Poleciła mi je znajoma. Zdaje się, że ich działanie polega na bardzo głębokim ukrwieniu narządów wewnętrznych. Wspaniałe dla bólów przepuklinowych jak i kolan.
:arrow: Masaże, do tej pory zabronione rozpoczęłam po 2 tyg. Na własny koszt bo nie zmieściły się w grafiku zabiegów. !6 z nich do jakaś psychoterapia. Śmiech na sali dosłownie i w przenośni.
Kąpiele wirowe, bicze i podobne cuda darowałam sobie bo waliły mnie na oślep po przepuklinach i kolanach.
:arrow: PŁYWANKO wspaniała pływalnia w SPA Dwór Elizy. Gimnastyka ogólna prowadzona fajnie choć z wielu ćwiczeń musiałam się wyłączyć bo dla mnie szkodliwe. Zaczęłam próbować pływanie. Żabką krytą bo inaczej nie umiem. Strach o każdy ruch kręgosłupa no i bardzo ostrożna praca nóg. Kolanowcy wiedzą, że praca nóg żabką niewskazana ale i nożycowy był dla mnie trudny. Stopniowo jednak usprawniałam mięśnie i ścięgna, radziłam sobie coraz lepiej choć o pływaniu na poważnie nie ma mowy.Wyspecjalizowałam się w stylu syrenim czyli: ręce żabką, a złożonymi nogami falowałam jak ryba ogonem. Na plecach też oczywiście mogłam ale to nie przyjemność wpadać wciąż na kogoś. Na pływalni korzystałam z dyszy ze strumieniami wody fundując sobie darmowo masaż na wybrane mięśnie nóg(wirówka kończyn dolnych) i trochę kręgosłupa.
:arrow: ROWER JESZCZE RAZ, zabrałam swój. Po tygodniu zabiegów czułam się fatalnie ale jak się poprawiło zaczęłam np. trasa Długopole -Bystrzyca i z powrotem, Długopole Domaszków-Roztoki itp. Nieczęsto, z kilkudniowymi przerwami na regenerację. Problem sprawiał oczywiście kręgosłup, bardziej ze względu na częste schodzenia- wchodzenia (namiętność do fotografowania mnie gubiła), niż samą jazdę. Natomiast przekonałam się , do jakiego stopnia mogę panować nad rowerem podczas skrętów, zatrzymań i dłuuuuuuugich zjazdów. Podjazdy tylko per pedes. Musiałam pokonać opór psychiczny w trudniejszym terenie ale systematyczna jazda po prostu poprawia kondycję mięśni i ścięgien. Wciąż szukam dogodnej pozycji i techniki dostosowanej do kręgosłupa i kolan.
UWAGA w uzdrowiskach trzeba sobie radzić. Wiedzieć co w konkretnym przypadku działa, zasugerować lekarzowi, można zmienić zabiegi w trakcie ale mimo wskazań lekarza może tych bezpłatnych zabraknąć.Po ubiegłorocznym pobycie w Krynicy i teraz w Długopolu byłam zdegustowana ale uznałam, że kolejny raz lepiej dobiorę sobie zabiegi, te co na mnie działają. A jeśli będzie dobry fizjoterapeuta to należy przygotować kasę i płacić.A przede wszystkim ćwiczyć pod warunkiem, że już ktoś nas nauczył co i jak.
Ogólnie wróciłam w lepszym stanie czyli : lepiej chodziłam, mniej bolał mnie kręgosłup. Ale mięsień czworogłowy nie odbudowany.

Autor:  Ania J.Ch. [ 6 wrz 2011, o 03:39 ]
Tytuł:  Re: Artroskopia - dziennik i doświadczenia Ani

Dokończę.Po 5 m-cach , poczatek sierpnia. Wizyta u lekarza. USG. W prawym kolanie dużo wody, nic dziwnego mocno się napracowało za dwie nogi .Lewe, operowane podobno bez i „trochę chrząstki zostało”. Prawie umówiłam się na zastrzyki z kwasu hialuronowego.
Pogorszenie. Zdesperowana wykupiłam 10 dn. pakiet: kriokomora, tens, kinesioterapia
:arrow: Kriokomora: nieprzyjemne toto do końca, kolana mocno przemrożone, jak lód, który pęknie gdy tylko przejdę parę kroków. Na kręgosłup w ogóle nie działa, boli nawet po wyjściu z zabiegu a wieczorem jak wróci normalna temperatura ciała to zaczyna się jazda. Po 5 dniach nasiliły się bóle kregosłupa i w obu kolanach mocne, klujące bóle, kilka dni bez kul ani rusz. Ale dokończyłam mękę. Już tam nie wrócę.
:arrow: Tens na kregosłup- po prostu nic nie działa
:arrow: Kinesioterapia- terapeuci starają się pomóc i na kolano i na kręgosłup, i na miednicę. Ale prawie codziennie pracuje z kim innym. To tak jakby terapie zaczynać co dzień od nowa. Niektóre ćwiczenia szkodzą wyraźnie na przepukliny. Na sali był fajny przyrząd do wzmacniania przywodzicieli wewnętrznych i zewnętrznych. Taki duży spinacz do nałożenia na kolana lub między. Podobny efekt uzyskałam przy pomocy taśmy.

Jak wszyscy mam problem z odbudowa czworogłowego. Mięsień prosty przynajmniej dobrze napięty. Jego ścięgno wręcz przerośnięte. Za to zamiast mięśnia tuż nad kolanem- wgłębienie. Zauważyłam, że osłabienie pasma biodrowo-piszczelowego i pasma zewnętrznego czworogłowego uniemożliwia mi prawidłowe chodzenie.. Wzięłam się do roboty, do ćwiczenia z taśmą dołączyłam ćwiczenie zalecane na początku rehabilitacji ale ze względu na kręgosłup zarzucone:
w pozycji leżącej na boku: uniesienie wyprostowanej nogi, skierowanie stopy w kierunku podłogi, porządne naprężenie mięśni podkolanowych i opuszczamy wolno nogę w dół i , i do góry.
Po 3 tyg. Pracy zobaczyłam pewien przyrost masy mięśniowej w części bocznej uda. Efekt w postaci prawidłowego chodu też jest, nie obciążam stawu, nic się nie przestawia. Pod warunkiem, że regularnie ćwiczę.

16.08. odbieram skierowanie do szpitala rehabilitacyjnego i na rezonans kręgosłupa piersiowego. Mam widoki na szpital we wrześniu, gdzie podobno dobrze pracują z pacjentem i są ortopedzi potrafiący postawić dobra diagnozę

1.09 po powrocie z rezonansu mała masakra. Leżenie 30 min. na twardym podłożu, zdefasonowało mi kręgosłup i straciłam pion. Postanowiłam drogę powrotną, w ramach rehabilitacji przebyć pieszo i po pół godzinie ostre kłucie w wewnętrznej części kolana uniemożliwiło mi dalsza drogę. Najwyraźniej dociążałam kolano w nietypowym miejscu. Praktycznie zostałam przyniesiona do domu przez dobrych ludzi. Wkrótce do kolana dołączyły się ostre bóle przepuklin znowu trzy dni twierdzy domowej, wyjście tylko z kulami. Odpoczynek, umiarkowana gimnastyka i rzuciłam się na ROWER. Podczas jazdy nie czułam bólu w kolanie, mięśnie popracowały i jest już prawie dobrze. Również kręgosłupowi ulżyło w znanej sobie pozycji na siodle. Do tego dołożyłam gimnastykę na odcinek piersiowy kregosłupa, z ulotki. Ulotki leżały w szpitalu w Długopolu i nikt nie zachęcał do ćwiczeń z instrukcjami. Jakie to czasem proste…

:evil: Podsuma. Po 6 miesiącach od artroskopii czuje się trochę niepełnosprawna. Chodzę niesprawnie, wolno, nie dociążam, nie doginam kolana, nie klęczę. Coś się czasem przestawia,puchnie. Po okresach poprawy pogorszenia jak tylko próbuję być aktywniejsza. Kręgosłup to inna opowieść ale niech będzie przestrogą dla innych.
Rehabilituje się "po omacku". Od każdego terapeuty czegoś się nauczyłam, każdy coś pomógł ale ale w zakresie w jakim był kompetentny. Myślę, że i ja ja nich byłam doświadczeniem ile się trzeba jeszcze nauczyć żeby pracować z osobami mającymi problemy nie tylko z nogą.
Nadzieje pokładam w:
-w szpitalu rehabilitacyjnym.Może to będzie Zgorzelec.
-w p.mgr.Ewie Ziółko, u której byłam na konsultacji w Centrum Profilaktyki Kręgosłupa Spartan Wrocław. Czy ktoś słyszał o tej pani. Zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
-w marzeniach o rowerowaniu w rożne ciekawe miejsca, inaczej zwariuję.

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/